Geoblog.pl    arturkr    Podróże    NOWA ZELANDIA 2009    Parę zdań wstępu
Zwiń mapę
2009
12
lut

Parę zdań wstępu

 
Polska
Polska, Kraków
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Chyba nie pamiętam już kiedy po raz pierwszy zamarzyłem o Nowej Zelandii. Starałem się oglądać i kupować wszystko co było dostępne na temat tego kraju a było tego na prawdę niewiele. Później przyszedł czas na listy z folderami, ulotkami i różnymi materiałami reklamowymi. Do dziś kojarzę minę naszego listonosza, który przynosił ich codziennie po kilkanaście sztuk. Adresy biur turystycznych, parków narodowych i innych ciekawych miejsc zdobywałem z różnych gazet i wydawnictw obcojęzycznych. Internet dopiero się rozkręcał. Kiedy wyjazd powoli stawał się możliwy okazało się, że wcale nie jest tak łatwo w naszym wypadku pogodzić terminarz 4 osób. Pierwsze podejście mieliśmy w 2005 r ale spełzło na niczym. Obecna data to skutek głębokich kompromisów oraz wielu ustaleń i zależności.
Podstawowe przygotowania rozpoczęliśmy w kwietniu ubiegłego roku, kiedy rozpoczęła się możliwość zakupu biletów lotniczych. Najlepszą ofertę znalazłem na stronach airnewzealand.com Linie te oferowały lot z Londynu z możliwością 3 stop over'ów w każdą stronę - w części płatnych ale za przyzwoite pieniądze. Ograniczony czas podróży sprawił, że zdecydowaliśmy się wykorzystać tylko po jednym i to bezpłatnym ;o). Tak zatem lecimy do Auckland z 3 dniowym pobytem w Tokio a wracamy z 4 dniowym postojem w Los Angeles. Czas od kwietnia do stycznia upłynął na wybraniu tras i punktów docelowych, zastanowieniu się co niestety musimy pominąć a co należy zobaczyć koniecznie. Ostatnim punktem przygotowań była wizyta w ambasadzie amerykańskiej. Kto na własnej skórze nie poznał ile w latach 80 -tych ubiegłego wieku wart był ten stempel w paszporcie i jak trudno było go zdobyć ten zapewne nie zrozumie dlaczego odwlekałem tą wizytę do końca... Okazało się jednak, że teraz to już rzeczywiście inne czasy. Na nic nie przydały się nasze kompletowane zaświadczenia, wyciągi i wykazy... Jedynym zdaniem jakie usłyszeliśmy od urzędnika zza okienka było "...Macie wizę, życzę przyjemnej podróży..." wypowiedziane ze szczególnie mocnym amerykańskim akcentem. I tak oto nadszedł dzień wyjazdu. Przez moją nieuwagę trasę na lotnisko pokonujemy dwa razy. Zapomniałem dość ważnych dokumentów ale na szczęście jesteśmy szybcy i spokojnie zdążamy odprawić się na czas. Lecimy Easyjetem - całkiem zgrabnie i szybko. Luton wita nas ogromną śnieżycą i naprawdę nie chcę wyobrażać sobie ile widzą piloci skoro my nie widzimy nic. Cokolwiek zaczyna być widać dopiero przed samym pasem. Lądujemy bez problemów i po niezłym zamieszaniu z odbiorem bagażu szukamy autobusu, który ma nas zawieść do Heathrow, skąd już rzut beretem do hotelu. Jesteśmy przed czasem i pomimo posiadanego biletu na inną godzinę liczymy na zabranie się wcześniejszym autobusem. Kierowcą okazuje się Polak a zatem nie ma z tym żadnego problemu. Docieramy do hotelu po godzinie mając szczęście, gdyż w zasadzie nie stoimy w korkach. Hotel jest super. Zawdzięczamy go staremu znajomemu - Tomkowi, który obecnie rządzi tam w recepcji. Na jutro jesteśmy umówieni na wspólne zwiedzanie. Ustalamy godzinę i kończymy dzień w hotelowej restauracji obsługiwani przez kolejną rodaczkę ... :o)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
arturkr
Artur Kr
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 75 wpisów75 64 komentarze64 2156 zdjęć2156 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
03.07.2014 - 21.07.2014
 
 
02.04.2010 - 20.01.2011
 
 
12.02.2009 - 12.03.2009