Nadszedł czas na małe podsumowanie i podziękowania. Wyprawa trwała 29 dni. Przez ten czas przemierzyliśmy samolotami ponad 20000 km, pokonaliśmy pieszo w górach ponad 250 km. Ilość pokonanych metrów deniwelacji wyniosła ponad 18000 czyli to tak jakbyśmy ponad dwa razy wspięli się na Mount Everest z poziomu morza. Z wyliczeń mądrego programu i przyrządów wynika także że w czasie górskich marszy dodatkowo spaliłem około 50000 kalorii chudnąc około 7 kg. Maciek i Tomek też trochę zrzucili z wagi ale mniej.
JAKO TEAM CHYBA DALIŚMY SOBIE RADĘ NIE NAJGORZEJ choć oczywiście bywały momenty, że iskrzyło między nami a dwa czy trzy razy to nawet wybuchło i wtedy było troszkę spokoju przez dzień czy dwa … :o))
Dziękuje bardzo chłopakom, że dali się namówić na wyprawę i wykazali hart ducha w trudnych sytuacjach. Dziękuje również naszym rodzinom, że dzielnie znosiły miesięczną rozłąkę tym bardziej, że wcześniej nie przyzwyczailiśmy ich do takiej sytuacji.
Na koniec wreszcie serdeczne podziękowania dla wszystkich, którzy znajdowali chwilę by za pośrednictwem mojego bloga uczestniczyć wspólnie w naszych przygodach. Dziękuje za wszystkie maile, pozdrowienia i wpisy. Naprawdę miło było słyszeć, że cieszycie się naszymi sukcesami i trzymacie kciuki w trudnych chwilach.
Jeżeli zapytacie co dalej to musicie wiedzieć, że nasze żony poinformowały nas, że jeżeli wspomnimy coś o dacie kolejnej wyprawy to dnia następnego dostaniemy do podpisania papiery rozwodowe - dlatego powiem tylko, że mamy na oku dwie górki znacznie wyższe niż ostatnia - w Ameryce Południowej i zapewne odezwiemy się stamtąd na łamach tego blogu za.......... no powiedzmy czas jakiś...... :o)))
D Z I Ę K U J Ę
Artur Kruczek