Geoblog.pl    arturkr    Podróże    HIMALAJE - Nepal 2010    Ruszamy do bazy pod Island Peak
Zwiń mapę
2010
20
kwi

Ruszamy do bazy pod Island Peak

 
Nepal
Nepal, Pareshaya Gyab
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10199 km
 
Jest już 22 kwietnia. Chłopaki śpią padnięci a ja przy gorącej herbacie próbuję zebrać myśli i podsumować ostatnie dwa dni. Cały czas zastanawiałem się co mam napisać a ponieważ wszystko skończyło się w miarę szczęśliwie postanowiłem z trzech prawd jak mawiał ksiądz Tischner wybrać CAŁĄ prawdę. A zatem po kolei.....



Śpimy trochę dłużej jakby na zapas przed mniejszą ilością snu, która czeka nas jutro. Śniadanie o 8.00 potem obiad o 11.00 i wymarsz. Jest zimno wieje i mocny wiatr. Pogoda też taka sobie ale przed wyjściem się wypogadza. Trudne jest to czekanie. Plecaki spakowane, większość rzeczy została w Chukung. Jest hasło do wymarszu. Żegnamy się z Tiką przy bramie. Na jej skraju siedzi ogromny czarny kruk nie dając się wypłoszyć... Tika twierdzi, że to zły znak. NO ŁADNIE SIĘ ZACZYNA...... Czekaliśmy na ten moment ostatnie 3 tygodnie skrupulatnie zdobywając aklimatyzacje teraz nogi same niosą w górę doliny. Trzygodzinną trasę robimy w dwie. Mijamy głaz informacyjny i ukazują się małe namioty. Jest ich ze trzydzieści tylko nie ma naszych. Nie bardzo rozumiemy sytuację, Przecież wszystko było zaplanowane. Po to siedzieliśmy całe przedpołudnie w Chukung, żeby Timba z ekipą zdążył przygotować obóz a tu nie ma nic..... Z zazdrością patrzymy jak inni przychodzą na gotowe by po chwili zniknąć w namiotach po herbacianym poczęstunku. My siedzimy na plecakach kuląc się za głazami, nie dając sobie wydrzeć resztek ciepła lodowatemu wiatrowi. Po pół godziny pojawiają się pierwsi porterzy, z nimi i tak nie da się dogadać bo mówią tylko po nepalsku. Próbują rozłożyć namiot kuchenny ale po pół godzinie szamotaniny zostaje z niego tylko potargana szmata. Po kolejnej półtorej godziny pojawia się ON.... wchodzi do obozu z promiennym uśmiechem, w wielkich lustrzanych okularach i ogromnych butach w ręce, które zdecydowanie bardziej pasowałyby na ośmiotysięcznik niż tu... Wypadam zza kamienia przypominając sobie wszystkie najgorsze obelgi jakie znam po angielsku. Efekt jest taki, że przynajmniej znika mu z twarzy ten głupawy uśmiech.
I my temu człowiekowi mamy jutro powierzyć swój los a tu tymczasem kolejna wpadka. Normalnie w takiej sytuacji mówię pas a tu proszę zacinam się w sobie i po kolejnej godzinie ładujemy się do namiotów. Przynajmniej jest ciepło. Na pierwszą herbatę z ciastkami czekamy do 16.00 Kolejną dostaniemy o 18.00. O kolacji na razie nie ma mowy a przecież trzeba iść spać bo o północy wymarsz. W międzyczasie idę do niego z pytaniem o której robimy ostatnią odprawę wraz z omówieniem jutrzejszego planu. Kiedy wchodzę do niego ( szerpy wysokościowego – Timby) do namiotu nogi mi się uginają. Timba jest kompletnie pijany i w żaden sposób nie można nic sensownego od niego wyciągnąć. Mam dość. Przyznam się, że gdybym u któregokolwiek z kompanów uzyskał poparcie do powrotu to już by mnie tam nie było. Maciek stwierdza kategorycznie, że idzie " bez względu na względy ", Tomek radzi doczekać do rana by zobaczyć jak się sytuacja rozwinie. Próbujemy wyciągnąć gościa by coś nam pokazał z czym się jutro możemy spotkać ale generalnie te próby na sucho z liną nie mają sensu bo ogólne rzeczy to my wiemy a chcielibyśmy poznać szczegóły wejścia. Z zazdrością patrzymy na trenujące inne ekipy. O 20.00 mamy kolacje. Niestety jesteśmy świadkami jej powstawania i warunków sanitarnych tam panujących ale przynajmniej zaspakajamy głód i można trochę pozytywniej myśleć. Timba jest trochę „lepszy” co pozwala troszkę optymistyczniej patrzeć na dzień jutrzejszy. Umawiamy się na 0.30 i ładujemy się do namiotów. O myciu nie ma mowy bo w bazie nie ma wody a nikt z opiekunów nie dba o takie „pierdoły” Chłopaki zasypiają błyskawicznie, ja tak nie potrafię i słyszę kolejne godziny oznajmiane przez zegarek. W końcu i na mnie przychodzi kres.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
arturkr
Artur Kr
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 75 wpisów75 64 komentarze64 2156 zdjęć2156 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
03.07.2014 - 21.07.2014
 
 
02.04.2010 - 20.01.2011
 
 
12.02.2009 - 12.03.2009