Geoblog.pl    arturkr    Podróże    NOWA ZELANDIA 2009    Przylot
Zwiń mapę
2009
15
lut

Przylot

 
Japonia
Japonia, Tokyo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10973 km
 
Czas na pokładzie samolotu dłuży się niemiłosiernie. W zasadzie upływa pomiędzy serwowanymi posiłkami a rozrywkami płynącymi z monitorów zainstalowanych przed nami. W tych urządzeniach masz wszystko na temat lotu ( czas, wysokość, mapę, prędkość itd), mnóstwo filmów i muzyki do wyboru, gry i inne tego typu rozrywki. Żadne z nas nie należy do osób, które zasypia byle gdzie i byle jak w związku z tym z prawdziwą radością przyjmujemy koniec nocy i zbliżające się lądowanie. Kiedy półtora roku temu opuszczałem Japonię zarzekałem się, że chyba już tu nie wrócę a tu proszę za chwilę znowu przyjdzie zmierzyć się z tą jakże inną kulturą. Oczywiście nic nie dzieje się przypadkiem dlatego i ten powrót sam sobie zafundowałem. Rezerwując bilet i wybierając punkt przesiadkowy miałem do wyboru albo któreś z miast chińskich ( Pekin, Szanghaj lub Hong-Kong) albo ponownie Tokio. Ponieważ Chiny zostawiamy sobie na osobną dużą wyprawę dlatego uznałem, że należy chociaż w pigułce pokazać chłopakom to ogromne i dziwne miasto. Bardzo ciekaw jestem jak go przyjmą i jakie będą ich wrażenia czy podobne jak moje podczas pierwszego pobytu ? - zobaczymy. Samolot siada na pasie nadzwyczaj delikatnie. Kiedy zatrzymuje się musimy zapłacić swoje "frycowe" za siedzenie z tyłu. Opróżnienie go z ludzi trwa naprawdę długo. Pierwsze co rzuca się po przylocie to nadzwyczajne pustki. Lądujemy na 1 terminalu i wszędzie gdzie się przemieszczamy w zasadzie nie ma ludzi. To dziwne bo kiedy przypomnę sobie mój poprzedni pobyt to wszędzie zaliczaliśmy długie kolejki. Może nie sezon a może kryzys.. ? Kierujemy się w stronę odprawy. Poinformowani o konieczności zgłoszenia złego samopoczucia i sprawdzeni ( na odległość) automatem do mierzenia gorączki (od czasu SARS jak wszędzie są uczuleni na tym punkcie) maszerujemy do odprawy. Obowiązkowe wypełnienie karty pobytu, pieczątka w paszporcie ( doszło skanowanie palców i zdjęcie z automatu - nie było tego ostatnio) i odbieramy bagaże. Odprawa celna udaje się bez otwierania bagaży i jesteśmy w holu głównym. Wymieniamy kasę bo tu w wielu miejscach nie lubią kart i szukamy miejsca gdzie sprzedają turystyczne bilety na metro - zdecydowanie najlepszy sposób przemieszczania się po Tokio. Sprzedają je tylko na lotniskach Tokio a zaletę mają taką, że dwa dni jazdy jest w cenie niższej niż za bilet jednodniowy kupowany bezpośrednio w metro. Ostatnią sprawą do załatwienia jest znalezienie kasy biletowej na autobus do hotelu. Kiedy parę miesięcy temu robiłem rezerwację okazało się , że najkorzystniejszy cenowo był jeden z hoteli wchodzących w skład kompleksu tokijskiego Disneylandu. Nie leży on na terenie parku i chwała Bogu ale w niedalekiej odległości od strony zatoki. Kolejnym plusem poza ceną i dużymi pokojami z dużymi łóżkami jest autobus który co godzinę rozwozi gości z lotniska bezpośrednio do hoteli. Droga zajmuje ponad godzinę. Niestety jesteśmy za wcześnie i nie bardzo chcą nas wpuścić do pokoju tłumacząc się sprzątaniem. Negocjujemy czas oczekiwania z 3 godzin do jednej i spędzamy ją w knajpie przy ciachu i herbacie. Oglądamy również hotel - w pełni przygotowani na zagranicznych turystów co gdzie indziej nie zawsze się tutaj zdarza. Do tego stopnia, że posiada nawet pomieszczenie będące salą do udzielania ślubów (z dużym krzyżem i białymi dekoracjami), ale na to chyba mogą wpaść tylko amerykanie chociaż kto wie...:o)) W końcu dostajemy hasło "na górę" gdzie już czekają na nas nasze bagaże. W samą porę bo oczy nam się juz kleją ze zmęczenia i niewyspania. Pokój mamy z widokiem na zatokę i hotelowy basen. Zimno nie jest ale znowu nie tak ciepło, żeby się skusić na pływanie - przynajmniej w naszym wypadku. Wczoraj było 20 stopni ( !!! luty) a przez najbliższe dni ma być 14-16. Chłopakom opowiadałem o słynnych muszlach klozetowych i teraz pędzą sprawdzić co mamy w łazience. Niestety nie mamy wersji z USB do wpinania "gwizdków" z plikami muzycznymi i automatycznym podnoszeniem deski ale i tak jest nieźle. Podgrzewana deska, wbudowany wentylator z wyciągiem, mycie z regulacją natężenia i temperatury wody, suszenie ...;o)) - to naprawdę nie jest opis myjni samochodowej tylko wyposażenia każdej ubikacji w Japonii nawet tej dworcowej - kwestią jest zawsze tylko wyposażenie dodatkowe...
Założenie jest takie: odświeżyć się, dwie godzinki i jedziemy do Tokio. Prawda okazuje się jednak zupełnie inna. Mijają godziny a my ciągle w łóżkach. Robi się zbyt późno by gdziekolwiek się wybierać. Zaliczamy sesje Skypa z rodzinką i znowu idziemy spać szykując ambitne plany na cały jutrzejszy dzień.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Marcin
Marcin - 2009-02-16 21:38
Bardzo interesujace ... te kibelki
 
 
arturkr
Artur Kr
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 75 wpisów75 64 komentarze64 2156 zdjęć2156 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
03.07.2014 - 21.07.2014
 
 
02.04.2010 - 20.01.2011
 
 
12.02.2009 - 12.03.2009