Geoblog.pl    arturkr    Podróże    NOWA ZELANDIA 2009    Transalpejska droga do Christchurch
Zwiń mapę
2009
03
mar

Transalpejska droga do Christchurch

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Christchurch
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21840 km
 
Widzicie mój poranny uśmiech – od ucha do ucha !!! ( sorry nie ma takiego zdjęcia, ale uwierzcie mi, że tak było ). Na niebie nie ma ani jednej chmurki a przed nami widokowy przejazd przez przełęcz Artura do Christchurch. Wyruszamy wszyscy w czwórkę w dwuosobowej kabinie, Kajtek siedzi z Gochą a Kacper na rozkładanym krześle zaraz z tyłu. Nikt nie chce cierpieć jazdy z tyłu z powodu zakrętasów na drodze, policję widujemy rzadko więc nie powinno być problemu. Zaraz po wyjeździe z campingu na horyzoncie ukazują się góry z których wróciliśmy wczoraj. Wprawdzie widać z daleka ośnieżone szczyty, ale poniżej nadal są chmury. Musieliśmy komuś tam na górze porządnie podpaść, że ostatnie dni pozbawił nas tylu radości z oglądania mijanych widoków..;o(( Z początku droga nie zapowiada się ciekawie ale kiedy wjeżdżamy w pierwszą dolinę czujemy przedsmak tego co nas czeka. Cały czas jedziemy wzdłuż szlaku kolejki transalpejskiej, którą dwa razy dziennie pociągi z przeszklonymi wagonami pokonuję tą samą trasę co my. Pierwszy postój przez przypadek wypadł przy nieczynnej galerii porcelany. Ten zwyczaj z rowerami przy płocie (na zdjęciach) powtarza się tu często, ale nigdy nie są tak zarośnięte jak te. Dalej droga zaczyna piąć się w górę w stronę przełęczy. Oczywiście co chwilę zatrzymuję auto by cyknąć parę fotek ale nie umiem się pohamować ( inna sprawa, że kiedy oglądam je później większość nie wydaje się już tak atrakcyjna jak tam na szosie) ale co pozostanie w pamięci to nasze. Nie spieszymy się bo mamy dziś dużo czasu a przejazd ta trasą powinien zająć około 4 godzin. Po drodze zaliczamy platformę widokową ponad najdłuższym mostem w Alpach by w końcu dotrzeć na przełęcz a zaraz potem do miasteczka o takiej samej nazwie. Decydujemy się na przerwę na ciacho i kawę. Zaraz po wyjściu słychać krzyki ptaków, które okazują się tak wypatrywanymi przez nas papugami. Trzy osobniki Kei, jedynego gatunku papug żyjącego w Nowej Zelandii z wrzaskiem przelatują nad nami i siadają na drzewach za przydrożną kawiarenką. Szybko płacę za zamówione smakołyki i zostawiając całą załogę przy stoliku na ganku ruszam w las z aparatem na bezkrwawe łowy. Jest super, zrobiłem mnóstwo ujęć tyle, że większość jest nie najlepszych bo ptaki są bardzo wysoko w koronach drzew. Trudno i tak miałem szczęście, wracam po pół godzinie nieobecności, uradowany z tym co mam na dysku aparatu. Jakież jest moje zdziwienie i złość zarazem, gdyż w ty samym czasie inne papugi paradują po stołach kawiarenki zbierając resztki jedzenia. Kolejna para pastwi się nad gumowymi uszczelkami samochodu zaparkowanego przy drodze. Każdy kto ma ochotę pstryka zdjęcia z całkiem bliskiej odległości. Pstrykam i ja nie przyznając się nawet nikomu do moich poprzednich leśnych trofeów... ;o)) Po godzince przerwy ruszamy na dół, co chwilę otwiera się przed nami widok na nowe pasmo górskie o różnych kształtach i wyglądzie a kiedy wydaje się, że to już koniec za każdym razem ponownie wjeżdżamy w inną dolinę i znowu mamy przez jakiś czas zapewnione górskie krajobrazy. W końcu docieramy do kolejnej przełęczy a po jej przekroczeniu mamy całkowicie inny świat. Wszystko zakryte chmurami i zaczyna padać deszcz. Co ciekawe kompletnie nikt się tego nie spodziewał, gdyż widok od strony podjazdowej był prawie wolny od chmur... niesamowite. Droga do Christchurch prowadzi już z górki a nie zatrzymując się już (bo z chmurami nie ma po co} mija błyskawicznie. Pewnie tak wyglądałby cały nasz przejazd przez góry, gdyby nie fantastyczna pogoda z drugiej strony. Od razu nasuwa się zasada numer 1. Jeżeli masz w planie widokową drogę a nie ma pogody to siadasz na czterech literach i na nią czekasz, bo kilometry przejechane w deszczu są tutaj kilometrami straconymi. (jeżeli oczywiści dysponujesz czasem). W Christchurch meldujemy się na campingu ulubionej już przez nas sieci 10 TOP i ruszamy na zwiedzanie. Miasto urzeka nas swoim klimatem. Niska zabudowa ulic naprzemiennie starymi i nowymi domami sprawia wrażenie spokoju i uporządkowania. Ryneczek z Katedrą jest prawie pusty ale i pora już późna. W mieście trwa festiwal kwiatowy i wszędzie pełno jest kolorowych roślin. Kolorowe tramwaje i pełno knajpek nadaje miastu jakiś „krakowski charakter”. Musimy tu wrócić jutro za dnia. Idziemy jeszcze wzdłuż bulwarów rzeczki, gdzie za dnia pływają gondole i oczywiście nasza „kacza mama” pozbywa się prawie całego kupionego chleba na kolacje. W pewnym momencie pada nawet zdanie „... no malutkie a teraz zabieram was na camping..” ale na szczęście udaje nam się to Małgosi wyperswadować i liczące blisko 50 sztuk stadko różnej maści zostaje na bulwarze. Wracamy na camping, jutro pakowanie i ostatni dzień pobytu przed wylotem do Los Angeles......
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (73)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
BPE
BPE - 2009-03-05 09:36
nie umieszczaj takich pięknych zdjęć, bo mam ochotę rzucić wszystko i jechac na ten koniec świata :-))
 
batomek71
batomek71 - 2009-03-05 20:05
Tomek dziekuje za zdjecie Crowne Plaza:) Moze sobie zalatwie employee rate i polece na weekend?:) Aha, a kto to jest ta celebrity, cala na czarno?!;) Pozdrawiam serdecznie!
 
 
arturkr
Artur Kr
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 75 wpisów75 64 komentarze64 2156 zdjęć2156 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
03.07.2014 - 21.07.2014
 
 
02.04.2010 - 20.01.2011
 
 
12.02.2009 - 12.03.2009