Śpimy od wczorajszego popołudnia i choć plany zakładały pobudkę o 6,30 już o 6,00 jesteśmy na śniadaniu umyci i ubrani. Rozliczamy hotel i ruszamy na lotnisko. Po drodze wyjątkowo dużo policji ( przez dwa ostanie dni były zamachy IRA) sprawdzają również samochody. Przy odprawie również mamy zamieszanie. Nie dość, że z jakiegoś powodu trwa ewakuacja pasażerów, wszędzie jest pełno policji i ilość osób czekających na odprawę urasta błyskawicznie do kilku kolejek gigantycznych rozmiarów, to jeszcze ( tak jak czułem kilka dni temu) mamy kłopot z nadbagażem. Kiedy ograniczamy jego ilość do zaledwie 4 kg !!! pani przyczepia się do mojej podręcznej walizki i sugeruję, że muszę ją odprawić normalnie co jest równoznaczne z zapłatą całej jej wagi czyli 18kg po 8 funtów za kilogram …... To po to tyle mordowaliśmy się z jej upychaniem ( Easy Jet nie ma limitu wagi podręcznego bagażu ale są określone wymiary sprawdzane poprzez umieszczenie torby w specjalnym pojemniku) żebym teraz miał skapitulować !!! Nigdy !!! Ponieważ pani nie daje się przekonać, że z przymiaru wystają tylko kółka zmuszony jestem je oderwać. Adrenalinka sprawiła, że poszło mi to wyjątkowo zgrabnie albo mocowanie było wyjątkowo słabe a usatysfakcjonowana Pani stwierdziła, że właśnie o to jej chodziło i teraz jest OK. Może walizkę da się naprawić ale rozumu niektórym to już chyba nie. Po dwóch godzinach lotu lądujemy szczęśliwie w Krakowie kończąc prawie miesięczną podróż. Jeszcze małe podsumowanie ale to już chyba jutro..... ;o))