No i ruszyliśmy. Ranek trochę przymglony ale nie na tyle by skomplikowało to loty. Ekipa pożegnalna nie miała zbyt radosnych min ale jak się dobrze zastanowiłem to chyba pierwszy mój tak długi wyjazd bez pozostałych domowników ;o(( …...... damy radę !!
Lot na Gatwick przebiegł bez żadnego kłopotu. Odebraliśmy bagaże i.... spóźniliśmy się na autobus. 30 minut w plecy ale przecież nie mamy do czego się spieszyć. Przy przesiadce na Central Bus Station znowu niespodzianka. W informacji skierowano nas na autobus do hotelu Tomka na Terminal 1. Po 10 minutowym spacerze z bagażami sprawdziłem na ulotce, że jednak odjazd jest sprzed Terminalu 2 czyli 10 minut z powrotem. I na koniec smutna prawda, że jednak w informacji mieli rację i kolejny raz na jedynkę bo na dwójce remont. Oczywiście tradycyjnie bus tyle co odjechał i kolejne 25 minut czekania. W efekcie z Krakowa do Londynu dostaliśmy się w 2,20 godz. a z lotniska do hotelu w 4 godz i to bez korków na highway'u.
Tomka dyrektora …;o) zastaliśmy przy pracy ale trochę mu pomogliśmy jak widać na zdjęciach i przez to pewnie wyjdzie wcześniej do domu..... Zrobiliśmy odprawę na jutrzejsze loty i każdy znalazł sobie jakieś zajęcie. Maciek odsypia na zapas, Tomek rządzi w hotelu a ja po raz ostatni cieszę się z szybkiego internetu. Jutro planujemy tour po Londynie a wieczorem kierunek Katar i Kathmandu.