Geoblog.pl    arturkr    Podróże    HIMALAJE - Nepal 2010    Wędrujemy do Gokyo
Zwiń mapę
2010
12
kwi

Wędrujemy do Gokyo

 
Nepal
Nepal, Gokyo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10161 km
 
Wczoraj już po wysłaniu maili z uaktualnioną zawartością bloga otrzymaliśmy wiadomości z domu. Przyszła lista ofiar i kalendarium wydarzeń. Czytaliśmy ją ze ściśniętymi gardłami. Nigdy nie dane nam będzie dogłębnie odczuć bezmiar tej tragedii będąc tak daleko od domu bez aktualnych wiadomości, nie mogąc na bieżąco uczestniczyć w tym co w tej chwili dzieje się w Polsce. Tutaj wysoko w górach wszystko jest dużo prostsze. Musisz dbać o rzeczy podstawowe cały czas wsłuchując się w swój organizm by nie zrobić czegoś pochopnie lub czegoś nie przeoczyć co w rezultacie spowoduje twoją chorobę i odeśle Cię domu lub narazi na poważniejsze kłopoty. Wieczór spędzamy w towarzystwie grupy Anglików. Podobnie jak my wędrują z zegarkami do osobistych pomiarów, dodatkowo zapisują ciśnienie i poziom tlenu we krwi. Mają z Maćkiem mnóstwo tematów do rozmów więc czas upływa szybko.
Dzisiejsza noc była jeszcze zimniejsza niż wczorajsza. W nocy mamy trochę kłopotów z bólem głowy i bezsennością. Dodatkowo od czasu do czasu budzisz się z wrażeniem jakby Ci ktoś usiadł na klatce piersiowej i brakuje powietrza. Zamarzła woda w umywalni więc nie ma mowy o porannym myciu. Jaki też śpią na oszronionej trawie. Dzisiaj idziemy kolejne 400 m w górę. Przed nami 5-6 godzin marszu jak przewiduje Tika. Czekamy chwilę dłużej przed wyjściem tak by życiodajne słońce ogrzało powietrze na tyle by dało się wędrować tylko w jednym polarze. Wychodzimy o 8.00 Na pierwszym wzgórzu spotykamy znajomych Belgów. Koleżanka Maćka, która korzystała z naszej apteczki czuje się już doskonale. Podobnie jak i my. Narzucamy dobre tempo tak by pilnować tętna i podganiać na zejściach. Wędrujemy cały czas w kierunku majestatycznego Cho-Oyu górującego na horyzoncie doliny. Pogoda i widoczność jest fantastyczna. Zresztą jak każdego ranka dotychczas. Po drodze dochodzimy do pola czortenów, kopczyków ustawianych z kamieni przez podróżujących. Czasami ustawiają je by zapewnić sobie powodzenie, czasami są wspomnieniem po kimś bliskim. I ja robię swój a moje myśli biegną do wszystkich tych, których twarzy już nigdy nie zobaczymy w telewizorze po sobotnie tragedii. Trudno opanować wzruszenie kiedy łzy same ciekną po policzkach.......
Nogi same rwą do przodu, Mijamy zamarznięte jeziorka i po 2,5 godzinach dochodzimy do Gokyo. Tika jest pełen podziwu dla naszego dzisiejszego marszu. Jest na tyle wcześnie, że postanawiamy jeszcze dzisiaj wspiąć się na Gokyo Ri – wierzchołek górujący nad okolicą by móc podziwiać 4 widoczne z niego ośmiotysięczniki... Niestety czekamy ponad 2 godziny na porterów. Warunkiem wyjścia na szczyt czyli 5500 m n.p.m jest zabezpieczenie od wiatru a niestety wszystkie rzeczy niosą tragarze. Kiedy przychodzą jest już na tyle późno, że psuje się widoczność i na niebie pojawia się coraz więcej chmur. Musimy zrobić tak jak było w planie czyli na szczyt pójdziemy jutro przed śniadaniem. Gokyo to osada wyjątkowo ładnie położona nad brzegiem jeziora i wyjątkowo dobrze wyposażona w technikę. Ma wprawdzie tylko elektrykę solarną, ale przetwornice pozwalają ładować sprzęt i korzystać z satelitarnego internetu dostępnego na miejscu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
hipek
hipek - 2010-04-12 19:41
Cieszcie sie widokami i zyciem:-)) na smutki zawsze jest czas. Pozdrawiam! (buziak goracy dla Tomka:-))
 
 
arturkr
Artur Kr
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 75 wpisów75 64 komentarze64 2156 zdjęć2156 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
03.07.2014 - 21.07.2014
 
 
02.04.2010 - 20.01.2011
 
 
12.02.2009 - 12.03.2009