Geoblog.pl    arturkr    Podróże    HIMALAJE - Nepal 2010    Phakding - Namche Bazar
Zwiń mapę
2010
08
kwi

Phakding - Namche Bazar

 
Nepal
Nepal, Nāmche Bāzār
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10142 km
 
Noc minęła wyjątkowo szybko zwłaszcza, że dzień trekersów czyli takich jak my zaczyna się wcześnie. 5.30 pobudka, mycie najczęściej na zewnątrz i to w lodowatej wodzie. 6.30 śniadanie, 7.00 – wymarsz. Ruszamy troszkę później bo niestety Tomek jest pierwszą ofiarą swojego żołądka. Na nieszczęście przed nami trudny dzień , 6-7 godzin marszu ze sporym przewyższeniem. Problem polega jeszcze na tym, że droga cały czas to się wznosi to opada i w sumie robisz tych podejść znacznie więcej. Jest bardzo malowniczo. Pokonując strumienie przechodzimy po wiszących mostach cały czas kołyszących się pod nogami. Pół biedy jeżeli jesteś na nich sam - sprawa ma się inaczej jeżeli wędrujesz wraz z karawaną "cojaków" - Nazwa wymyślona przez nas tak bardzo spodobała się Tice naszemu przewodnikowi, że już tak zostało. W rzeczywistości zwierzęta dźwigające toboły to mieszanka krowy i jaka - stąd cow i yak czyli nasz cojak. Prawdziwe jaki spotkamy dopiero na wyższych wysokościach. Muszę tu po raz kolejny pochwalić Tike. Naprawdę super gość z ogromną wiedzą i doskonałym poczuciem humoru. W zasadzie gadamy całą drogę, czasami wręcz pokładając się ze śmiechu. Dzisiaj na szlaku mnóstwo ludzi pomimo że wiosna w himalajach to mniej uczęszczany okres. Mijamy małe wioseczki i pojedyncze domy. Prawie w każdym jest sklep a w większości można znaleźć nocleg. Warunki jak zawsze do wyboru. Koszt od 50 do 250 rupii. Ceny w sklepikach z każdym kilometrem są coraz wyższe. Staram się fotografować Nepalczyków. Z dziećmi nie ma problemu, ze starszymi jest różnie czasami się odwracają, czasami głośno wyrażają swoje niezadowolenie. Na szczęście mam wyświetlacz również od góry i mogę strzelać fotki z brzucha nie zwracając specjalnie niczyjej uwagi. W drugiej godzinie marszu i ja zaczynam mieć kłopoty. Rano wymyśliłem sobie, że żeby ulżyć trochę swojemu tragarzowi zwłaszcza, że wróciłem do swojego dużego plecaka bo jest znacznie wygodniejszy niż ten mały kupiony w Kathmandu postanowiłem zostawić trochę więcej rzeczy i zmniejszyć blisko 30 kilogramową wagę worka dźwiganego przez niego. Od kiedy zaczęły się większe podejścia tętno zasuwa jak oszalałe. Ja zawsze przy wysiłku byłem wysoko obrotowy ale zazwyczaj mieściłem się w przedziale 140-150. Teraz non stop osiągam 170-175 i muszę stawać .Maciek dokładnie odwrotnie, kiedy ja uspakajam pikawkę Maciek ma 115-120 i idzie jak ruski czołg. Podziwiam jego kondychę i niskie tętno. Mam nadzieję, że to tylko kwestia aklimatyzacji i z każdym dniem będzie lepiej. Na pewno też następnego dnia będę miał lżejszy plecak. Po drodze jemy lunch. Maciek od samego początku przeszedł na kuchnie nepalską więc i teraz wraz z Tiką znikają gdzieś by po chwili wrócić z talerzem pełnych lokalnych specjałów. Tomek niestety wygląda tak jak się czuje czyli z każdą godziną coraz gorzej. Ostatnie dwie godziny marszu to ostre podejście do Namche Bazar. Sama wioska leży na 3490 m czyli mamy ponad 800 m przewyższenia. Po 6 godzinach docieramy na miejsce. Hotel Everest gdzie nocujemy ma bardzo przyzwoity standard. Widok z okna mamy na otaczające nas szczyty. Czuć wysokość i wraz z zachodzącym słońcem robi się naprawdę zimno. Wioska jest bardzo malowniczo położona wokół okolicznych wzgórz - otoczona przez wysokie szczyty. Wieczorem spotykamy się na kolacji z przewodnikami i szerpami. Odkąd Maciek kupił sobie rozmówki nepalskie cały czas próbuje z nimi rozmawiać wzbudzając ogólną wesołość. Ma to też swoje dobre strony bo oprócz tego, że jest wesoło możemy liczyć na dużo więcej niż inni. Nasz Tika zna 12 dialektów więc przed Maćkiem jeszcze sporo nauki....Jutro dzień odpoczynku choć na pewno nie spędzimy go w łóżkach.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (64)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Maciek Budzyński
Maciek Budzyński - 2010-04-10 13:11
Dzieci na całym świecie są śliczne. To co widzicie wokół siebie zapiera dech w piersiach. A co jeszcze przed Wami!? Życzę wygranej walki z dolegliwościami, zmęczeniem i WYGRAJCIE !!!
 
 
arturkr
Artur Kr
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 75 wpisów75 64 komentarze64 2156 zdjęć2156 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
03.07.2014 - 21.07.2014
 
 
02.04.2010 - 20.01.2011
 
 
12.02.2009 - 12.03.2009